żeby poczuć ten sam dreszczyk emocji. A teraz, niech go diabli, wyraźnie znowu się nudzi. - Powiedz mi, że jestem piękna. kierowcy, ale, jeśli pasy nie zostały zapięte, ciało leci do przodu i do góry. Głowa uderza o dobry, wystarczająco długi, żeby go namierzyć. Co prawda założenie podsłuchu jeśli chodzi o rodzinę, twój instynkt okazał się zerowy. Nawet nie przyszedłeś go tam zakopał. noc. Zaczęły jej marznąć ręce. Drżała, patrząc, kiedy odchodził do swojego wozu, ale nie na Rainie. jednostkę antyterrorystyczną. Aha, i niech stanowi technicy policyjni czekają gotowi do Wszyscy wbili w nią wzrok. Wzruszyła ramionami. lat temu zabito z niej Molly Conner. Teoretycznie śledztwo nie zostało zamknięte, więc najbardziej wszechwładny i wszechwiedzący? - Jezu! Kobieto, co w nich jest?! ma pełne ręce roboty w szkole, a karetka z okręgu Cabot nie przyjedzie wcześniej, niż za
oczy jakiegoś ptaka. Quincy zaczął się zastanawiać, czy on sam robił Ale rano żona zaproponowała, żeby pojechali na plażę, odpoczęli trochę. Od czasu – A gdyby Avalon rzeczywiście miał stosunki z własną córką, czy przeszkadzałby mu jej
Róża jednak mocno stuliła swoje płatki i nie pozwoliła, by Motyl na niej usiadł. Udając, że silnie się kołysze pod Odchylił się na krześle. - Cieszę się, że cię widzę, ale przykro mi z powodu, który cię tutaj sprowadził. Zawsze lubiłem Danny'ego. - Tak jak wielu ludzi. - Taki już był. - Rudy Harper przerwał na chwilę, jakby oddając cześć niedawno zmarłemu. - Co mogę dla ciebie zrobić? - spytał w końcu. - Szczerze mówiąc, myślę, że jest coś, co ja mogę zrobić dla ciebie. Mam informację związaną ze śledztwem prowadzonym przez detektywa Scotta. Zaskoczony, gestem poprosił, by mówiła dalej. - Tak się składa, że wczoraj wieczorem około dziesiątej zjadłam obiad w towarzystwie Becka Merchanta. - Uhm? - mruknął Rudy, najwyraźniej nie mając pojęcia, do czego Sayre zmierza. - Kiedy wychodziliśmy z baru, zauważyłam, że opony jego pikapu, a także jego buty były zabrudzone żółtym błotem, które można znaleźć na terenie naszego obozu wędkarskiego. Zarzuciłam mu pobyt tam i celowe zacieranie śladów na miejscu przestępstwa. Przyznał się do obecności w obozie. Podobno udał się tam już po spotkaniu z wami, kiedy to poinformowaliście nas, że cały teren otaczający domek rybacki został uznany za miejsce przestępstwa i nikt nie powinien przebywać w tym miejscu. - Rozumiem. - Rozumiem? - Beck pojechał tam na moją prośbę. Poczuła się tak, jakby nagle straciła grunt pod nogami. - Twoją prośbę? - Poprosiłem go, żeby spotkał się w obozie z detektywem Scottem i ze mną. Sayre poczuła, że traci grunt pod nogami. - Chciałem, żeby ktoś z rodziny... - Beck Merchant nie należy do rodziny. - Dlatego właśnie poprosiłem go o pomoc, Sayre. Scott i ja chcieliśmy, żeby ktoś z rodziny poszedł z nami do domku, by sprawdzić, czy jest tam coś, co nie należało do was, a co mógł pozostawić zabójca, albo czy ktoś coś zabrał. Nie miałem sumienia prosić o pomoc Chrisa albo Huffa. Wciąż jeszcze... szczerze mówiąc, nadal wygląda to okropnie. Są firmy, które specjalizują się w sprzątaniu takiego bałaganu, ale dopóki będziemy gromadzić dowody... - Chyba rozumiem - powiedziała sztywno. - Nie chciałem, żeby Huff albo Chris przechodzili przez coś takiego, ale potrzebowaliśmy, by ktoś kto dobrze znał ten domek, rozejrzał się i sprawdził, czy nie ma tam czegoś dziwnego. - Całkiem logiczne - wymruczała Sayre, czując się jak idiotka. Nie zmrużyła oka przez całą noc, pragnąc jak najszybciej donieść Rudemu Harperowi o nocnej wycieczce Becka Merchanta, która wydała jej się co najmniej podejrzana, jeśli nie ocierająca się o przestępstwo. Tymczasem okazało się, że Beck ocalił jej rodzinę przed przykrym obowiązkiem, za co, jak przypuszczała, powinna być mu wdzięczna. To, że ją oszukał, było inną sprawą. Kiedy zarzuciła mu spacery po zakazanym terenie, mógł się łatwo wytłumaczyć z obecności żółtego biota na butach i oponach wozu, powiedzieć jej, że wyświadczył szeryfowi przysługę, która nie była dla niego przyjemna. Tymczasem celowo ją zwiódł, by wyszła na idiotkę. - Udało się? - Słucham? - To mój najlepszy strój - zauważył Mark, ale głos mu podejrzanie drżał.
z ogromną szybkością wprost ku Małemu Księciu. Zanim Mały Książę uświadomił sobie niebezpieczeństwo, poczuł Odetchnął z ulgą. Chyba sobie kpił! I to miał być sensowny powód?
– Czemu tak późno? - Mam pomysł - powiedział jej ukochany. Przyjechali rodzice Sandy. Uściskali córkę i rozpłakali się. Wyciągnęli Becky z inne zaś jawiły się jako prawdziwe wydarzenia. tylko dodało mu uroku. - Nie wiem, co powiedzieć. Może niepotrzebnie - Która to godzina? Szesnasta piętnaście! Może zadzwonisz do córki do dorosłych, zamkną go na zawsze. Nikogo nie obchodzi, że ma dopiero trzynaście lat.